wtorek, 28 marca 2017

Street Art, murale i zwyczajne graffiti

Odkrywam Warszawskie Murale - jest to dla mnie co najmniej dziwne, bo nigdy specjalnie nie interesowałam się graffiti i sztuką uliczną. Na pierwszy mural zwróciłam uwagę, idąc na przystanek autobusowy. Zdjęcie zamieszczę, kiedy tylko pojawi się światło:) Zwróciłam uwagę, gdyż jest co najmniej dziwnie umieszczony - na wewnętrznej ścianie budynku stojącego o rzut beretem od drugiego budynku - wiecznie jest tam cień i właściwie mural jest niewidoczny - czemu zatem zwróciłam uwagę? Nie wiem. Ale zwróciłam.

A potem odkryłam mural na Racławickiej - co prawda poszłam tam jedynie ze względu na kesza, ukrytego gdzieś nieopodal, niemniej jednak mural wrażenie robi potężne - nie dlatego, że jest potężny, choć zajmuje całą ścianę kamienicy. Nie wnikam w symbolikę muralu, jednak obojętnie nie da się koło niego przejść. Ponoć przedstawia symbolikę rodziny - dla mnie to zaproszenie na śniadanie. A jest tak przejmująco przestrzenny, że pod napisem The Roosters Egg właściwie powinno być wejście do knajpki śniadaniowej.
Opisy i zdjęcia murali pochodzą ze stron geo i open caching. Autorzy keszy zakładając te skrzynki wykazali się poczuciem estetyki i dość ciekawym zgłębieniem tematu - nic więcej nie wymyślę, bo i też tematyka murali jest mi obca - na szczęście keszerom, jak widać poniżej - nie:)


THE ROOSTERS EGG

Racławicka 17


Mural THE ROOSTERS EGG przy Racławickiej 17 to dzieło niemieckiego artysty Christiana Kramera występującego jako Dome, który przyjechał do Polski na zaproszenie festiwalu Street Art Doping w ramach jego piątej edycji . Grafika pt. "Kogucie jajo" zajmuje boczną ścianę kamienicy o wymiarach 16,6 x 13,3 metrów. Dome malował go niemal cały tydzień. Utrzymana w czerniach, bielach i szarościach praca przedstawia koguta, który stanowi centralną część surrealistycznego ołtarza lub monumentu. Ręce po obu jego stronach, niczym greckie kolumny, trzymają dwa jaja, symbolizujące narodziny, życie. Dwie postaci na pierwszym planie to matka (kobieta w masce kury) oraz dopiero co wyklute z jaja dziecko. W tym kontekście kogut-ojciec zdaje się przybierać pozę patriarchalną, jest wyniesiony na piedestał. Całość dzieje się na okrągłej "szachownicy życia". Na pytanie o tematykę grafiki sam twórca odpowiedział: „(…) mural jest o rodzinie, o ochronie rodziny. Masz tam dłonie trzymające jajka – symbol nienarodzonego życia. Masz koguta, który jest dumnym zwierzęciem, opiekunem rodziny. To oczywiście trochę staroświeckie myślenie.”

Podwórkowe odkrycia

Gdzieś między Piękną, a Koszykową...

Idąc na spacer pierwszokwietniowy bo akurat słońce wyszło i badyle zaczęły wypuszczać pierwsze pąki... wpadło mi w oko graffiti. Nie znam co prawda różnicy między muralem, a graffiti właśnie, ale... pal sześć różnicę i definicje - idea pokrycia starego ceglanego muru kolorowymi paćkami, tak aby dziury zostały wykorzystane jako element kompozycji, po prostu mnie urzekła...



Graffiti mieszkańcom miast znane jest od lat. Czasem lepsze, czasem gorsze - jego obecność od zawsze budziła kontrowersje. Słupy Trasy Łazienkowskiej są ozdobione takimi malowidłami, że nawet przeciwnicy ulicznych maziajów docenią ten rodzaj niepokornej sztuki. 
(zdjęcia słupów pochodzą z opisu kesza na stronie geocaching.com autorstwa lavinki)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz