Pokazywanie postów oznaczonych etykietą punkt widokowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą punkt widokowy. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 26 września 2017

(Nie) chciany Pałac Kultury i Nauki

Tekst pochodzi z "odmętów internetu" co oznacza, że po prostu nie pamiętam, skąd go zaczerpnęłam w czasach, kiedy nie do końca przywiązywałam wagę do źródła. Prawdopodobnie tekst pochodzi z początków wieku - tego wieku.





Jak wynika z powyższego, tekst nie jest mój. Nie oznacza to jednak, że się z nim nie zgadzam. W sumie... żal mi trochę Warszawy - stolicy Polski, którą niektórzy traktują po macoszemu wywyższając się posiadaniem "zachowanych starych miast", nad warszawskim, zrekonstruowanym... (ale jak! Unesco doceniło, a Polacy nie). Żal mi Warszawy, bo rozpoznawalnym symbolem miasta, stał się dar znienawidzonego Narodu Radzieckiego (Radzieckiego, nie Rosyjskiego - to ogromna różnica)

Przypomniał mi się w tym miejscu cytat z Kultury Kłamstwa chorwackiej (jugosłowiańskiej) eseistki, Dubravki Ugresić. Na pytanie dlaczego kocha swój kraj, jako uczennica szkoły powszechnej odpowiedziała: Kocham mój kraj, bo jest mały i jest mi go żal. 

Nie ma to nic wspólnego z tematem PKiN, Warszawą, czy symbolami, ale ma trochę wspólnego z żalem. 

Osobiście uważam, że PKiN jest wpisany w krajobraz Warszawy i trudno znaleźć bardziej rozpoznawalne miejsce w stolicy. Mówię tu o samym budynku, a nie o instytucjach które w Pałacu mają swoje siedziby. Nie mówię tu też o platformie widokowej, ani o imprezach organizowanych tamże. Jedynie o samym budynku. Czy jest ładny? Nie potrafię ocenić. Jest tak bardzo charakterystyczny, że trudno ocenić jego urodę. Ale niewątpliwie stojąc w tym miejscu ponad 50 lat jest zabytkiem. I jako zabytek powinien być chroniony. Powinien być chroniony jako symbol miasta również. A z trzeciej strony - jako miejsce historyczne. Zbyt łatwo zapominamy o przeszłości i zbyt łatwo wyrzucamy z pamięci i okolicy miejsca związane z nami, naszym pokoleniem, krajem, miastem. Wyburzyć jest łatwo. Tylko jak to potem zrekonstruować, zeby pokazać pokoleniom historię? Jak uczyć przyszłe pokolenia historii, której nie można zwizualizować? Pokazywać Killera, gdzie "więcej takich..."  czy Misia, gdzie PKiN zostaje, nomen omen, zburzony?


Zatem poniżej znajduje się tekst o PKiN zaczerpnięty... skądś :)
============================================================
Liczący ponad 50 lat Pałac Kultury i Nauki w Warszawie (PKiN), zbudowany jako "dar narodów Związku Radzieckiego dla Polski", jest najwyższą budowlą w Warszawie i jedną z największych atrakcji turystycznych stolicy. W warszawiakach budzi jednak mieszane uczucia. Obecnie czeka na wpisanie na listę zabytków.  Pomysłodawcą budowy PKiN był Józef Stalin, a projekt opracował architekt Lew Rudniew. Chciał on postawić biurowiec w stylu polskim. Aby zgromadzić potrzebne informacje i zapoznać się z polską architekturą, Rudniew odwiedził kilka polskich miast, m.in. Kraków, Chełm i Zamość. Rudniew i jego współpracownicy przygotowali pięć projektów, spośród których władze Polski wybrały projekt 120- Metrowego wieżowca. Ostatecznie powstał budynek wysoki na 168 m (nie licząc iglicy). Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina budowniczowie wznosili przez 1175 dni. Około 3,5 tys. budowniczych z Rosji zamieszkało wówczas  w specjalnie dla nich wybudowanym osiedlu domków fińskich "Przyjaźń" na Jelonkach- z kinem, stołówką, świetlicą i basenem. Część osiedla zachowała się do dziś. Przy budowie pracowało też do 4 tys. Polaków.



"Dar narodów Związku Radzieckiego dla Polski" oficjalnie przekazano Polsce 22 lipca 1955 r. Ówczesny premier Józef Cyrankiewicz przecinając wstęgę powiedział, że Pałac "zaczął promieniować nad Warszawą", a "promieniować" miał kulturą i nauką. Pozłacane nożyczki, którymi Cyrankiewicz przecinał wstęgę, do dziś zachowały się w pałacowych zbiorach. Warszawiacy nie odnosili się do "daru" tak entuzjastycznie, jak komunistyczne władze. Niechęć ta miała swoje Uzasadnienie- budynek nosił imię Józefa Stalina i symbolizował sowieckie zniewolenie Polski. Wyśmiewano też architekturę obiektu, porównywanego do "lodowego tortu" czy "snu pijanego cukiernika". 

Przez lata Pałac gościł dziesiątki polityków i znakomitości świata kultury. PKiN odwiedzili m.in. premier Indii Jawaharlal Nehru, kosmonauci Jurij Gagarin i Walentyna Tierieszkowa, a także przywódca Jugosławii Josip Broz-Tito. W Sali Kongresowej Pałacu występowali m.in. Marlena Dietrich, Ella Fitzgerald, Jan Kiepura i The Rolling Stones. Odbywały się w niej zjazdy PZPR, również ten ostatni w 1990 r.


Pozytywne strony Pałacu dostrzegają turyści, dla których smukły budynek jest doskonałym punktem orientacyjnym podczas  zwiedzania stolicy. Obcokrajowcy często jako symbol naszej stolicy wymieniają właśnie Pałac Kultury. W latach 90. było wielu chętnych do przebudowy Pałacu. Projekty nie mogły być jednak zrealizowane, m.in. ze względu na wysokie koszty, niektóre uznano zaś za mało poważne. Ponoć pewien Włoch zaoferował pomalowanie, za darmo, całego Pałacu na różowo. Dziś wielu warszawiaków darzy Pałac sympatią i sentymentem. 

W sylwestrową noc 2000 roku na szczycie Pałacu Kultury odsłonięty został drugi co do wielkości w Europie zegar. Jego cztery tarcze mają średnice po 6 metrów. Według warszawskiej prasy, jest to najwyżej położony zegar wieżowy na świecie. Zbudowany z kamienia i piaskowca pałac mierzy do czubka iglicy 230,68 m i liczy 42 piętra. Na powierzchni 123 tys. m kw. znajduje się niemal 3290 pomieszczeń. Zajmuje je m.in. Polska Akademia Nauk i Polska Fundacja Upowszechniania Nauki, szkoła wyższa, polski komitet UNESCO, banki i wiele firm. Działają Pałac Młodzieży, teatry, Muzeum Techniki i kinoteka. Na wysokości 30. piętra PKiN znajduje się taras widokowy. Zabezpieczono go kratami po serii samobójczych skoków z tego miejsca. W 1956 r. z tarasu skoczył Francuz, później w sumie siedmiu Polaków- czytamy na internetowej stronie PKIN. Zdarza się, że na elewacji Pałacu wyrastają drzewa- brzozy, topole. Nie mają jednak więcej niż pół metra wysokości. Roślinność na PKiN to zwykle rośliny jednoroczne, kilkuletnie okazy należą do rzadkości. Elewację najwyższych pięter giganta upodobały sobie sowy, pustułki i sokoły wędrowne.


piątek, 7 lipca 2017

Kopa Cwila - górka śmieciowa czy symbol Ursynowa?

Tekst pochodzi z:

Kopa Cwila  - GC5W5GC

Właściciel: śpiworek

Kopa Cwila jest częścią tożsamości Ursynowa.


Historia powstania górki sięga lat siedemdziesiątych i Wikipedia lub inny Googiel obfitują w informacje na temat powstania tego wywyższenia terenu. Można poczytać historie o tym, jak wywozili tam odpady z budowy osiedli, prefabrykaty, gruz, a następnie przykryli zielonym dywanem trawy. A wszystko to pod dyktando pomysłowego inżyniera Cwila.

Górka ewoluowała, dojrzewała, dorastała razem z dzielnicą i jej mieszkańcami.

W swojej historii zaliczyła też obecność wyciągu narciarskiego, który według jednych źródeł był uruchomiony raz, a według innych ani razu.
Kopa jest na terenie parku im. Romana Kozłowskiego.


Aktualnie jest to miejce wypoczynku dla okolicznych mieszkańców - rowerzystów, spacerzystów, biegaczy, rodzin z dziećmi i bez nich, psiarzy, gimnastyków i kulturystów, korzystających z terenowej siłowni.

Co roku odbywa się tu festyn z okazji Dni Ursynowa. Niedawno (23. maja 2015) obchodziliśmy równą dwudziestą rocznicę imprezy. W parku można wtedy znaleźć wszystko to, co zazwyczaj mają festyny. Stoiska gastronomiczne na słodko i na słono, dmuchane place zabaw, zjeżdżalnie, przerośnięte bańki mydlane, liczne punkty informacyjne i dezinformacyjne rozmaitych instytucji użyteczności i bezużyteczności publicznej, koncerty i pokaz sztucznych ogni.


Przez dziesięć lat toczyła się tam zimna wojna o terytorium. Zaczęło się w 2005 roku, kiedy ratusz przekazał Archidiecezji Warszawskiej blisko 6,5 tys. m kw. przy ul. Koński Jar. Kuria zamierzała wybudować tam świątynię. Wielu mieszkańców wyraziło swój sprzeciw, co próbowano przełamać wyznaczając na patrona kościoła Jana Pawła II. Jednak nadal wciąż więcej było oponentów niż zwolenników. Jak wiele tego typu konfliktów przerodził się on w spór polityczny. Nie przedłużając tej historii: po wielu perypetiach i niesnaskach, na początku 2015 roku prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz podpisała zarządzenie, w którym przejęła od diecezji grunty pod Kopą Cwila przekazane darowizną i wskazała burmistrza Ursynowa jako nowego gospodarza.

Burmistrz zapowiedział, że zwróci się do urzędników z wydziału architektury o przedstawienie listy inwestycji, które można tam zrealizować. "Park, wybieg dla psów albo plac zabaw. Skonsultujemy to z mieszkańcami okolicznych bloków. Wybierzemy taki projekt, który najbardziej im przypadnie do gustu".
Ursynowian zachęcać nie trzeba, bo i tak tu przychodzą, a pozostałych serdecznie zapraszam na ten punkt widokowy.


Updated: n/a



PS. Kopa Cwila należy do Korony Warszawy :) - Koron jest wiele - Himalajów, Ziemi, Polski Beskidów i "Tater". Tak więc i Warszawa swoją koronę posiada. Przyznaję - nie wiem czy śmiać się, czy płakać czytając o Wielkim Projekcie Zimowej Ekspedycji mającej na celu zdobycie Korony Warszawy. Mam cichą nadzieję, że nazwa projektu powstała na zasadzie ironicznej - choc przyznac należy iż sam projekt zły nie jest:) - zwłaszcza że ma na celu zdobycie funduszy na walkę z chorobami nowotworowymi. Wołami napiszę - NIE NEGUJĘ IDEI I PROJEKTU - śmieszy mnie tylko hasło "zimowej ekspedycji" na górki nie przekraczające swą wysokością "Górki Zboczeńców" w Parku Jordana w Krakowie. 

A Korona Warszawy wygląda tak:
  • Kopa Cwila (108 m n.p.m.), 
  • Monte Kazury (133,9 m n.p.m.)
  • Górka Szczęśliwicka (152 m n.p.m.),
  • Kopiec Powstania Warszawskiego (121 m n.p.m.), 
  • Góra Gnojna (dokładna wysokość nieznana) 
  • Kopiec Moczydłowski (130,5 m n.p.m.).

piątek, 17 marca 2017

Skarpa Mokotowska

Skarpa warszawska to  potoczna nazwa wysokiej (zachodniej) skarpy wiślanej na terenie Warszawy. Skarpa ta jest najbardziej charakterystycznym naturalnym elementem ukształtowania terenu Warszawy, kształtującym krajobraz i strukturę przestrzenną miasta.


Tak jak w Krakowie i tutaj Wisła miała wpływ na lokalizację miasta - a konkretniej właśnie wspomniana Skarpa Warszawska. Usytuowanie grodów i późniejszych rezydencji na skarpie miało wiele zalet: ułatwiało obronę, zapewniało atrakcyjne widoki i korzystny klimat (przewietrzanie przez dolinę Wisły), suche podłoże i brak niebezpieczeństwa powodzi (w przeciwieństwie do terenów położonych w dolinie).
Ślad pierwszego grodu, z końca XIII wieku, odnaleziono na brzegu skarpy wiślanej w rejonie Zamku Królewskiego i Wieży Grodzkiej. Stroma skarpa broniła miasta na tyle dobrze, że otoczono je murami od strony lądu, ale nie od strony Wisły. Na północ od obecnego Starego Miasta powstała później na skarpie osada Nowe Miasto.
Również w XIII wieku władcy Mazowsza ulokowali gród przy przeprawie przez Wisłę, w rejonie dzisiejszego Jazdowa. Doceniano walory krajobrazowo-przyrodnicze skarpy – z 1262 roku pochodzi pierwsza wzmianka o ogrodzie położonym w tym miejscu.
XVII i XVIII wieku na skarpie, a zwłaszcza w dolinach dopływów Wisły, budowano podmiejskie wille, pałace z ogrodami, kościoły i klasztory, młyny, tartaki i manufaktury. Możnowładców przyciągały rozległe widoki na otwarty krajobraz.

Dziś - w pogoni za keszem - dotarłam w pobliże Królikarni (niedaleko Woronicza - tam, gdzie byłam wczoraj). Królikarnię na dziś sobie odpuściłam - nie miałam ze sobą aparatu, a zwiedzanie muzeum i byłej królewskiej królikarni bez możliwości robienia zdjęć, mijało się z celem. No, ale na mapie był jeszcze jeden zielony punkcik - opisany jako skarpa Mokotowska.

Nie znalazłam co prawda wielu informacji o Skarpie Mokotowskiej (choć prawdą jest, że szukałam nieco pobieżnie - w internetach) i jedynym ródłem wiedzy został opis skrzynki - co jedynie zasługuje na pochwały w kierunku autora.
Ponoć skarpa Mokotowska jest częścią, wspomnianej wyżej, skarpy warszawskiej. A z miejsca, gdzie ukryto kesza rozpościera się przepiękny widok. Poczułam sie troszkę jak w Londynie - na Primrose Hill. Wszędzie wieżowce, a tutaj taki mały, miły zielony punkcik. Zostawmy zatem wieżowce gdzieś w dole...
Ponoć niedaleko ma swoją rezydencję ambasador USA, więc szczególnie spektakularnie jest tutaj 04. lipca, kiedy niebo przecinają tysiące sztucznych ogni. Dla historycznej "równowagi" niedaleko (stoi przed nim budka straży policyjnej) znajduje się dom Wojciecha Jaruzelskiego.

No i nie można zapominać o Królikarni - ale o niej napiszę innym razem (kiedy w końcu się tam wybiorę z aparatem).

Warto też wspomnieć czemu warto tu przyjść, zwłaszcza nocą :)

1. Na wschod rozposciera sie przepiekny widok, zwlaszcza noca.
2. Na polnocnym zachodzie znajduje sie piekna rezydencja Ambasadora USA. Jesli jestes fanem/ka fajerwerkow, przyjdz tutaj 4. lipca. Ambasador bardzo hucznie obchodzi Dzien Niepodleglosci swojego kraju i urzadza okolicznym mieszkancom niesamowity pokaz sztucznych ogni.
3. Na poludniowym zachodzie znajduje sie dom Wojciecha Jaruzelskiego (ten, przed ktorym znajduje sie budka policyjnej strazy). Nikomu sylwetki tej osoby przedstawiac nie trzeba.
4. Na polnocy znajduje sie park Krolikarnia - koniecze go odwiedz. Sa w jego najblizszej okolicy jeszcze dwie skrytki.
5. Na poludniu do niedawna znajdowala sie skocznia narciarska, ktora niestety zburzono.
O książce SKARPA WARSZAWSKA

Pierwsza od ponad 20 lat publikacja opowiadająca o Skarpie Warszawskiej – jej historii, dziedzictwie kulturowym, czasach współczesnych i ludziach z nią związanych. Książka prowadzi po miejscach mniej znanych, zapraszając do wędrówki i odkrycia uroków Skarpy.
Skarpa Warszawska – fenomen na skalę europejską, przecinające stolicę urwisko, ciąg zieleni o bogatej historii sięgającej pradawnych epok – pełniła rozmaite funkcje na przestrzeni wieków: przyciągała osadników i broniła grodu, chroniła możnych zakładających tu swe rezydencje i ogrody, wyznaczała koncepcje urbanistyczne, współtworzyła dziedzictwo kulturowe miasta.
Skarpa to też miejsce obrosłe legendami i mitami, tu rezydowali Wars i Sawa, Syrena Warszawska, Bazyliszek, Złota Kaczka… Książę Kazimierz Poniatowski umiejscowił tu swój dom przyjemności (Elizeum w parku Na Książęcem), a masoni – swoją lożę.
Skarpa to wreszcie miejska przestrzeń publiczna wspólna dziś nam wszystkim. Mieszkamy tu i pracujemy, spacerujemy, jeździmy na rowerach, inwestujemy i budujemy. Zbyt często niestety nie identyfikujemy skarpy jako całości, nie znamy jej dziejów, nie rozwijamy tkwiącego tu potencjału.