piątek, 7 kwietnia 2017

Warszawa żyje Powstaniem

Historia II Wojny Światowej jest tu widoczna na każdym kroku. Z jednej strony - bardzo dobrze, że pamiętamy. Walczyli za nas, o nas... Niejednokrotnie płacąc najwyższą cenę... Tak - powinniśmy pamiętać. Jednak w żadnym innym polskim mieście nie ma aż takiego natłoku symboli pomników tablic... W sumie powstanie warszawskie było... w Warszawie. Ale czy tylko tutaj walczono? I czy dziś koniecznym jest chronienie każdego kawałka ziemi? Tej ziemi? Pytanie to pozostawiam bez odpowiedzi i bez komentarza. Ten post ma na celu przedstawienie mojego wrażenia - podkreślam: WRAŻENIA, nie: faktów - po prawie miesiącu mieszkania w stolicy.


Wrażenie jest mianowicie takie: zza każdego rogu wyskakuje powstaniec. Wydaje się że po czasach ogólnej sklerozy narodowej, zapomnienia o wszystkich, nagle przypomnieliśmy sobie o Bohaterach (nie wahajmy się użyć tego słowa) i produkujemy miejsca pamięci hurtowo i bez opamiętania.
Nie byłam jeszcze w Muzeum Powstania Warszawskiego - ponoć robi ogromne wrażenie - ale żywe muzeum PW jest w każdym parku, na każdej ulicy. Banery, reklamujące filmy wystawy, wydarzenia kulturalne przekrzykują się hasłami o Żołnierzach Wyklętych. 
Chyba jesteśmy takim narodem...
Dopóki nie pamiętamy - nie pamiętamy hurtowo i intensywnie. Kiedy nagle sobie przypominamy - usiłujemy nadrobić lata niepamięci (chyba w ramach zadośćuczynienia). Tak było z niejednym dzisiejszym bohaterem. Przez lata wymazywano z pamięci i książek historycznych nie tylko dokonania ale wręcz sam fakt istnienia. Teraz? Żołnierze wyklęci musieliby się czuć się zmęczeni nieoczekiwaną popularnością... 

I podkreślę raz jeszcze. Głośno i wyraźnie.
Nie neguję faktu bohaterstwa. Nie dyskutuję na ten temat w ogóle. Przedstawiam wrażenie i moje osobiste podejście do, nieco nadgorliwego, marketingu powstaniowego.

Powstańcy wyskakują z tablic, pomników, nawet w przejściu podziemnym.
Kuriozalnym wręcz miejscem pamięci narodowej są utrwalone w marmurze, ślady krwi nieznanego powstańca...


W Willi Pniewskiego, obecnie należącej do Muzeum Ziemi, na klatce schodowej znajdują się ślady krwi pozostałe po nieznanym powstańcu, który tam zginął. W czasie Powstania Warszawskiego w tym rejonie prowadzone były zacięte walki. Podejrzewa się, że powstaniec zginął 12 września, kiedy to w Willi schronili się powstańcy obsługujący granatniki, którzy ostrzeliwali czołgi nadjeżdżające od strony Sejmu.
21 kwietnia 1980 roku na klatkę wstawiono pamiątkową tablicę o treści: "Utrwalone w marmurze ślady krwi przelanej przez nieznanego Powstańca Warszawy w 1944 roku". W roku 2004 zostały one przykryte szkłem w celu ich ochrony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz