środa, 27 września 2017

Stary dom przy ulicy Bema

W budynku mieścilo się Towarzystwo Przemysłowe Zakładów Mechanicznych „Lilpop, Rau i Loewenstein”. Założyli je bracia Evans w 1818 roku. Z założenia miała to być odlewnia i warsztaty mechaniczne produkujące narzędzia rolnicze. W 1863 r przejęte przez Stanisława Lilpopa i Wilhelma Raua. W 1968 dołączył do nich Ludwik Loewenstein. Pierwotnie były to budynki dawnej fabryki Towarzystwa Augusta Rephana, a zostały wykupione przez wyżej wymienionych panów na początku XXw. W 1936r, fabryka zatrudniała 3.5 tys. pracowników (sic!). Produkowano tu m.in. wagony, maszyny specjalne, samochody osobowe i ciężarowe na licencji General Motors. Oczywiście część produkcji była przeznaczona dla przemysłu zbrojeniowego. W 1944r. większość zabudowań została zniszczona. Przetrwał narożny budynek mieszkalny z zespołem bramnym, frontowy bydynek mieszkalny, hala warsztatu mechanicznego, dawana stajnia lub garaż. Zachowały się niektóre elementy wystroju wewnętrznego.

wtorek, 26 września 2017

(Nie) chciany Pałac Kultury i Nauki

Tekst pochodzi z "odmętów internetu" co oznacza, że po prostu nie pamiętam, skąd go zaczerpnęłam w czasach, kiedy nie do końca przywiązywałam wagę do źródła. Prawdopodobnie tekst pochodzi z początków wieku - tego wieku.





Jak wynika z powyższego, tekst nie jest mój. Nie oznacza to jednak, że się z nim nie zgadzam. W sumie... żal mi trochę Warszawy - stolicy Polski, którą niektórzy traktują po macoszemu wywyższając się posiadaniem "zachowanych starych miast", nad warszawskim, zrekonstruowanym... (ale jak! Unesco doceniło, a Polacy nie). Żal mi Warszawy, bo rozpoznawalnym symbolem miasta, stał się dar znienawidzonego Narodu Radzieckiego (Radzieckiego, nie Rosyjskiego - to ogromna różnica)

Przypomniał mi się w tym miejscu cytat z Kultury Kłamstwa chorwackiej (jugosłowiańskiej) eseistki, Dubravki Ugresić. Na pytanie dlaczego kocha swój kraj, jako uczennica szkoły powszechnej odpowiedziała: Kocham mój kraj, bo jest mały i jest mi go żal. 

Nie ma to nic wspólnego z tematem PKiN, Warszawą, czy symbolami, ale ma trochę wspólnego z żalem. 

Osobiście uważam, że PKiN jest wpisany w krajobraz Warszawy i trudno znaleźć bardziej rozpoznawalne miejsce w stolicy. Mówię tu o samym budynku, a nie o instytucjach które w Pałacu mają swoje siedziby. Nie mówię tu też o platformie widokowej, ani o imprezach organizowanych tamże. Jedynie o samym budynku. Czy jest ładny? Nie potrafię ocenić. Jest tak bardzo charakterystyczny, że trudno ocenić jego urodę. Ale niewątpliwie stojąc w tym miejscu ponad 50 lat jest zabytkiem. I jako zabytek powinien być chroniony. Powinien być chroniony jako symbol miasta również. A z trzeciej strony - jako miejsce historyczne. Zbyt łatwo zapominamy o przeszłości i zbyt łatwo wyrzucamy z pamięci i okolicy miejsca związane z nami, naszym pokoleniem, krajem, miastem. Wyburzyć jest łatwo. Tylko jak to potem zrekonstruować, zeby pokazać pokoleniom historię? Jak uczyć przyszłe pokolenia historii, której nie można zwizualizować? Pokazywać Killera, gdzie "więcej takich..."  czy Misia, gdzie PKiN zostaje, nomen omen, zburzony?


Zatem poniżej znajduje się tekst o PKiN zaczerpnięty... skądś :)
============================================================
Liczący ponad 50 lat Pałac Kultury i Nauki w Warszawie (PKiN), zbudowany jako "dar narodów Związku Radzieckiego dla Polski", jest najwyższą budowlą w Warszawie i jedną z największych atrakcji turystycznych stolicy. W warszawiakach budzi jednak mieszane uczucia. Obecnie czeka na wpisanie na listę zabytków.  Pomysłodawcą budowy PKiN był Józef Stalin, a projekt opracował architekt Lew Rudniew. Chciał on postawić biurowiec w stylu polskim. Aby zgromadzić potrzebne informacje i zapoznać się z polską architekturą, Rudniew odwiedził kilka polskich miast, m.in. Kraków, Chełm i Zamość. Rudniew i jego współpracownicy przygotowali pięć projektów, spośród których władze Polski wybrały projekt 120- Metrowego wieżowca. Ostatecznie powstał budynek wysoki na 168 m (nie licząc iglicy). Pałac Kultury i Nauki im. Józefa Stalina budowniczowie wznosili przez 1175 dni. Około 3,5 tys. budowniczych z Rosji zamieszkało wówczas  w specjalnie dla nich wybudowanym osiedlu domków fińskich "Przyjaźń" na Jelonkach- z kinem, stołówką, świetlicą i basenem. Część osiedla zachowała się do dziś. Przy budowie pracowało też do 4 tys. Polaków.



"Dar narodów Związku Radzieckiego dla Polski" oficjalnie przekazano Polsce 22 lipca 1955 r. Ówczesny premier Józef Cyrankiewicz przecinając wstęgę powiedział, że Pałac "zaczął promieniować nad Warszawą", a "promieniować" miał kulturą i nauką. Pozłacane nożyczki, którymi Cyrankiewicz przecinał wstęgę, do dziś zachowały się w pałacowych zbiorach. Warszawiacy nie odnosili się do "daru" tak entuzjastycznie, jak komunistyczne władze. Niechęć ta miała swoje Uzasadnienie- budynek nosił imię Józefa Stalina i symbolizował sowieckie zniewolenie Polski. Wyśmiewano też architekturę obiektu, porównywanego do "lodowego tortu" czy "snu pijanego cukiernika". 

Przez lata Pałac gościł dziesiątki polityków i znakomitości świata kultury. PKiN odwiedzili m.in. premier Indii Jawaharlal Nehru, kosmonauci Jurij Gagarin i Walentyna Tierieszkowa, a także przywódca Jugosławii Josip Broz-Tito. W Sali Kongresowej Pałacu występowali m.in. Marlena Dietrich, Ella Fitzgerald, Jan Kiepura i The Rolling Stones. Odbywały się w niej zjazdy PZPR, również ten ostatni w 1990 r.


Pozytywne strony Pałacu dostrzegają turyści, dla których smukły budynek jest doskonałym punktem orientacyjnym podczas  zwiedzania stolicy. Obcokrajowcy często jako symbol naszej stolicy wymieniają właśnie Pałac Kultury. W latach 90. było wielu chętnych do przebudowy Pałacu. Projekty nie mogły być jednak zrealizowane, m.in. ze względu na wysokie koszty, niektóre uznano zaś za mało poważne. Ponoć pewien Włoch zaoferował pomalowanie, za darmo, całego Pałacu na różowo. Dziś wielu warszawiaków darzy Pałac sympatią i sentymentem. 

W sylwestrową noc 2000 roku na szczycie Pałacu Kultury odsłonięty został drugi co do wielkości w Europie zegar. Jego cztery tarcze mają średnice po 6 metrów. Według warszawskiej prasy, jest to najwyżej położony zegar wieżowy na świecie. Zbudowany z kamienia i piaskowca pałac mierzy do czubka iglicy 230,68 m i liczy 42 piętra. Na powierzchni 123 tys. m kw. znajduje się niemal 3290 pomieszczeń. Zajmuje je m.in. Polska Akademia Nauk i Polska Fundacja Upowszechniania Nauki, szkoła wyższa, polski komitet UNESCO, banki i wiele firm. Działają Pałac Młodzieży, teatry, Muzeum Techniki i kinoteka. Na wysokości 30. piętra PKiN znajduje się taras widokowy. Zabezpieczono go kratami po serii samobójczych skoków z tego miejsca. W 1956 r. z tarasu skoczył Francuz, później w sumie siedmiu Polaków- czytamy na internetowej stronie PKIN. Zdarza się, że na elewacji Pałacu wyrastają drzewa- brzozy, topole. Nie mają jednak więcej niż pół metra wysokości. Roślinność na PKiN to zwykle rośliny jednoroczne, kilkuletnie okazy należą do rzadkości. Elewację najwyższych pięter giganta upodobały sobie sowy, pustułki i sokoły wędrowne.


sobota, 23 września 2017

Ryszard Kaczorowski


„To był człowiek, który nie grał. Jego życie było służbą.”
Ostatni prezydent Rzeczpospolitej Polskiej na uchodźstwie, bohater II wojny światowej, instruktor harcerski, białostoczanin, honorowy obywatel Białegostoku.
Urodził się w 1919 roku. Przed wojną był instruktorem harcerskim. Harcerstwo było osią jego życia. Z nim najmłodszy syn rodziny pieczętującej się szlacheckim herbem Jelita związał się jeszcze przed II wojną światową. Za harcerstwo - konkretnie tworzenie konspiracyjnych Szarych Szeregów pod sowiecką okupacją - trafił w 1940 r. do celi śmierci w sowieckim więzieniu. Sto dni oczekiwał na wykonanie wyroku. Wojskowy sąd karę najwyższą zmienił na 10 lat łagrów.


Karę odbywał w Dolinie Śmierci nad Kołymą, wyrywając dla Stalina z wiecznej zmarzliny złoto. Wolność odzyskał dwa lata po aresztowaniu, po podpisaniu układu Majskiego. Potem był mundur II Korpusu, upał i cholera w Palestynie. Półwysep Apeniński. Pod Monte Cassino Kaczorowski dowodził jednym z ośrodków łączności w 2. Brygadzie strzelców. Przeszedł z Andersem cały szlak bojowy.

Po zakończeniu wojny pozostał w Wielkiej Brytanii. Powrócił też do harcerstwa. Jako absolwent londyńskiej szkoły handlu zagranicznego aż do przejścia na emeryturę zajmował się księgowością w przemyśle. Równocześnie aktywnie działał w organizacjach emigracyjnych, budując harcerstwo na obczyźnie. Włączył się w działalność Związku Harcerstwa Polskiego poza granicami kraju: był naczelnikiem harcerzy w latach 1955-1967 i przewodniczącym ZHP w latach 1967-1988. Był także komendantem reprezentacji polskiej na Międzynarodowym Jubileuszowym Jamboree w 1957 roku oraz komendantem Światowego Zlotu Harcerstwa na Monte Cassino w 1969 i w Belgii w 1982 roku.

W 1986 w rządzie na emigracji został ministrem do spraw krajowych, w 1989, po nagłej śmierci Kazimierza Sabbata, objął stanowisko prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie. Przysięgę złożył w tym samym dniu, w którym Sejm w kraju wybrał na to stanowisko Wojciecha Jaruzelskiego. Urzędujący w Londynie prezydent na uchodźstwie nigdy nie miał znaczącej realnej władzy, a zwłaszcza w obliczu przemian ustrojowych w Polsce stanowisko to stawało się coraz bardziej pozbawione znaczenia. Jego rola jako symbolu była jednak nie do przecenienia.
Rok później w grudniu urząd i insygnia władzy, wśród nich insygnia Orderu Orła Białego i Orderu Odrodzenia Polski przekazał na Zamku Królewskim w Warszawie Lechowi Wałęsie. W 2004 r. Elżbieta II za zasługi na rzecz Polonii Brytyjskiej uhonorowała go orderem św. Michała i św. Jerzego.

Na swoje 90. urodziny przyjechał do rodzinnego Białegostoku. W ciągu ostatnich 20 lat chętnie tu wracał. Miasto przyznało mu honorowe obywatelstwo, on lokalnemu uniwersytetowi podarował swój księgozbiór.

Mało kto dawał mu 90 lat. Prezydent zawsze trzymał się prosto, mówiąc jasno, klarownie i na temat.

Zginął w katastrofie polskiego samolotu prezydenckiego TU-154 pod Smoleńskiem w drodze na uroczystości w Katyniu 10 kwietnia 2010.
W tym domu mieszkał w latach 1998 - 2010. Obok tablica pamiątkowa.  Mało kto przechodząc tędy podnosi głowę by ją zauważyć. Warto na chwilę się zatrzymać. 

wtorek, 19 września 2017

Ostoja na Ostrobramskiej

Osiedle Ostrobramska – "wysokoblokowe (do 15 pięter) osiedle spółdzielcze położone pomiędzy ulicą Witolińską Zamieniecką, Grochowską oraz Trasą Łazienkowską na warszawskiej Pradze-Południe wybudowane w latach 70. XX w. w systemie konstrukcyjnym "Żerań" (tzw. rama H). Osiedle liczy około 8-10 tys. mieszkańców."


"Na osiedlu znajdują się m.in. wybudowany siłami mieszkańców Kościół pw. Narodzenia Pańskiego przy Sanktuarium Matki Boskiej Ostrobramskiej (ul. Ostrobramska 72) i pętla autobusowa "Witolin" (poprzednio "Osiedle Ostrobramska", a wcześniej "Gocław przy Trasie", nazwę zmieniono z dniem 1 marca 2010)."
"23 czerwca 2004 r. osiedle wyodrębniło się ze struktur RSM Osiedle Młodych, zawiązując Spółdzielnię Mieszkaniową Ostrobramska liczącą kilkanaście tysięcy mieszkańców. Szybko podjęto działania rewitalizacyjne. Odmalowano klatki schodowe, wyremontowano lub wymieniono część wind, skrzynki pocztowe, okna na klatkach schodowych. Uprzednio zostały wymienione drzwi wejściowe do budynków, rury instalacji wodociągowej i gazowej, zamontowano liczniki zużycia wody, gazu, podzielniki kosztów ogrzewania. Poprawiono stan chodników, oświetlenia, zieleni osiedlowej, zmodernizowano place zabaw. W latach 2006-2013 przeprowadzono termomodernizację budynków, obejmującą także wymianę barierek balkonowych."
"W 2000 osiedle stanowiło plener dla filmów: "Cześć Tereska" (reż. Robert Gliński), "Job czyli ostatnia szara komórka" oraz "Inferno" (reż. Maciej Pieprzyca)."

Jedną z największych zagadek osiedla Ostrobramska są wapienne figury, które pojawiły się wraz z nowo powstającym w latach 70-tych osiedlem. Najprawdopodobniej zostały wykonane przez studentów ASP, jednak do dnia dzisiejszego nie zostało to wyjaśnione. Obecnie nie bardzo wiadomo, kto jest ich właścicielem i co można by z nimi zrobić - usunąć, zostawić, cz może spróbować odnowić. Czy wiesz, że nie wszystkie rzeźby niszczeją do dnia dzisiejszego?
Południowo wschodni skraj osiedla Ostrobramska jest domeną wapiennego pomnika nazwanego przeze mnie "Ostoją". Jest to dwu metrowy monument, który nie jedno widział i nie jedno słyszał, a mimo to potrafi dochować tajemnicy. Umiejscowiony jest na pagórku na tyłach bloku Ostrobramska 78.
Tekst i zdjęcia z:

sobota, 9 września 2017

Najstarszy Parking wielopoziomowy

Najstarszy i jeden z największych parkingów wielopoziomowych w Warszawie, powstał on według projektu szwedzkiego architekta Stena Samuelssona i otwarto go w październiku 1974 roku. 


Znalazło się na nim 700 miejsc postojowych, w sierpniu 2012 roku obiekt udekorowano muralem autorstwa Swansky’ego (Pawła Kozłowskiego), który zajął powierzchnię blisko dwóch tysięcy metrów kwadratowych. Inwestycja została zrealizowana równocześnie z pobliskim hotelem Forum (obecnie należy on do sieci Novotel), wybudowany przez szwedzką firmę Skånska Cementgjuteriet z Malmö dla polskiego biura turystycznego Orbis. Z tego miejsca widać go całkiem dobrze. Budynek został w całości wybudowany przez Szwedów, którzy sprowadzili do kraju sprzęt budowlany, robotników i inżynierów. Pierwotnie był to późnomodernistyczny wieżowiec obłożony żółtymi płytkami z malutkimi okienkami – ze względu na swój wygląd oraz kolor elewacji hotel Forum nazywany był dawniej ironicznie silosem zbożowym albo zemstą Szwedów za Częstochowę. Był jednym z pierwszym warszawskich hoteli, który działał też w międzynarodowym systemie rezerwacyjnym.